niedziela, 27 kwietnia 2014

3 lipca, czwartek

Jeśli chcecie podzielić się jak podoba wam się ten rozdział albo jakikolwiek inny możecie pisać na twitterze z hashtagiem #SunFF 
______________________________________________________________________

Obudziłam się już po śniadaniu. Dziwne, że Ash nie próbował mnie obudzić. Dostałam tylko SMSa od Daniela. Napisał, że idą na cały dzień do Aqua Parku, a potem wesołego miasteczka. Albo na odwrót? Nie wiem, nie obchodzi mnie to. Najważniejsza informacja to ta, że ich nie ma. Wstałam z łóżka i zaspana poszłam do łazienki. Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi na klucz. W końcu Ashton już tu wchodził, więc czym dla niego byłyby takie marne drzwi? Kiedy chciałam już wyjść okazało się, że nie da się ich otworzyć. Szybko sprawdziłam kieszenie w poszukiwaniu telefonu, którego jednak nie znalazłam. Położyłam się na łazienkowym dywaniku i zaczęłam nucić różne piosenki.
 -Nanananana. Umrę tutaj. Tatatatatatata. Nie mam jedzenia. Nananananana. Ani Twittera... - nagle coś zabrzęczało. Poderwałam się z podłogi i rozglądnęłam po łazience. Na półce pod lustrem leżał mój mały skarb. Szybko wstałam i wzięłam go do rąk. Ktoś mi odpisał na tt. Nie miałam czasu z nimi pisać. Poinformowałam tylko ludzkość, że jestem ciotą, bo zatrzasnęłam się w łazience i napisałam do Ashtona.

Ja:
"Ash?"
"Halo."
"Dzień dobry."
"Halo, no."
"Miałeś mi pomagać."
"Gdzie jesteś?"
"Ashton, pomóż mi."
"Błagam Cię no."
"Będę do Ciebie pisać, aż nie odpiszesz..."
"Nawet jak nie jesteś w LA to odpisz no."
"Jesteś w LA, bo Luke jest."
"Dziękuje za kwiaty."

Nie miałam już pojęcia co jeszcze pisać, żeby wreszcie odpisał. Wiadomości wysyłałam mniej więcej co pięć minut. W końcu doczekałam się odpowiedzi.

Sun:
"Hahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha."
"O Mistrzu, naucz mnie zacinać się w tolecie."

Ja:
"Ha ha ha. Po prostu mi pomóż."

Sun:
"Nie byłaś na śniadaniu."

Ja:
"Nie obudziłeś mnie."

Sun:
"Wczoraj późno poszłaś spać."

Ja:
"Iiiii?"
"Masz zamiar mi pomóc czy nie?"

Sun:
"A co byś robiła?"

Ja:
"Nie wiem..."

Sun:
"To znaczy, że nie masz nic lepszego do roboty niż siedzieć zamkniętej w toalecie :)"

Ja:
"Chyba żartujesz w tym momencie."

Chłopak znowu nie odpisywał.

Ja:
"Ejj Ashton."

"Ash to nie jest śmieszne."

"Miałeś mi pomagać, a nie."

"Jeśli myślisz, że zamykanie mnie w toalecie to pomoc, to się mylisz."

Kiedy ciągle nie odpisywał zostawiłam telefon i położyłam się spowrotem na podłogę. I tak umierałam przez kolejne trzy godziny. Po tym czasie znowu wysłałam do niego SMSy.

Ja:
"Jesteś tam?"

"Już co chce dzisiaj robić."

"Chcę iść na spacer."

"Głodna jestem."

Sun:
"Pomóc Ci wyjść?"

Ja:
"TAK."

"Zdecydowanie."

Pukanie do drzwi. No chyba żartuje.

Sun:
"Otwórz."

Ja:
"Dobry żart."

Sun:
"Zapomniałem."

Ja:
"Ha ha ha."

"Się uśmiałam."

Chwilę poczekałam i usłyszałam otwieranie drzwi. Na szczęście kluczem.
 -Ashton? - zapytałam siadając po turecku

Sun:
"A jak myślisz?"

 -Otworzysz mnie?

Sun:
"Nie."

 -To po co przyszedłeś.

Sun:
"Nie przyszedłem."

 -To kto jest w moim pokoju?

Sun:
"Ktoś, kto Ci pomoże."

W tym samym momencie ten ktoś otworzył drzwi. Był blady, miał czarne włosy i był dość wysoki. Po chwili skojarzyłam go z plaży. Był wtedy z Luke'iem i jeszcze kimś. Podał mi rękę, którą złapałam i wstałam.
 -Nic ci nie jest? - miał trochę nosowy głos.
 -Nie. Tylko siedziałam przez około pięć godzin zamknięta we własnym kiblu i nikt nie chciał mi pomóc - powiedziałam sarkastycznie i uśmiechnęłam się do niego.
 -Miałem cię zabrać na spacer.
 -Słucham?
 -Czy chciałabyś iść na spacer?
 -Nie możemy iść gdzie indziej?
 -A gdzie?
 -Może na basen? Podobno w hotelu jest.
 -Nie jesteś głodna?
 -Chodźmy na spacer i do restauracji.
 -To mówiłem.
 -Dobra, dobra... Tylko się ubiorę - wzięłam z szafy czarne spodnie, białą koszulkę i poszłam przebrać się do łazienki, a chłopak usiadł gdzieś przy łóżku.
 -Idziemy? - spytała wychodząc gotowa z łazienki. Wzięłam szybko portfel i wyszliśmy. - Czemu nie mogliśmy zamówić czegoś do hotelu? W ogóle, czemu wszedłeś do mojego pokoju?
 -Twój Aniołek mnie wpuścił.
 -I co? Zgodziłeś się wchodzić do czyjegoś pokoju?
 -To on otwierał drzwi. Ja tylko Ci podałem rękę i zabrałem cię, żebyś coś zjadła.
 -Czy ja nie mogę ruszyć się bez "eskorty"?
 -Trudno będzie.
 -On też ma takie dzikie poczucie humoru?
 -On jest mistrzem.
 -Jaki on jest? Tak z charakteru?
 -Miły, zawsze uśmiechnięty, przyjazny, zazdrosny, kochany... Taki o. I opiekuńczy, jeśli mu na kimś zależy.
 -Zależy mu na mnie?
 -Raczej tak... Gdyby mu nie zależało, to pewnie nie miałabyś "ochrony". Czyli Luka i teraz mnie.
 -No tak. Luke przychodzi tylko dla tego, że Ash go wysyła?
 -Ojj, za dużo byś chciała wiedzieć - weszliśmy do restauracji i usiedliśmy przy oknie. Po chwili podszedł do nas kelner i złożyliśmy zamówienie. Praktycznie to tylko ja, bo Mike nic nie chciał. Tylko siedział i patrzył jak jem, a potem za mnie zapłacił. Kiedy już skończyłam, a chłopak zapłacił wyszliśmy i wróciliśmy do hotelu. W tą stronę nic do siebie nie mówiliśmy. Dopiero pod moim pokojem rzucił szybkie "Cześć" i poczekał, aż zamknę drzwi. Było dosyć późno, a ja byłam zmęczona robieniem niczego wiec szybko przebrałam się w piżamę, sprawdziłam czy okna są pozasłaniane i poszłam spać. Ash wysłał mi jeszcze "Dobranoc królewno, śpij dobrze" ale byłam tak padnięta, że tylko uśmiechnęłam się i taka uśmiechnięta poszłam spać.
______________________________________________________________________

Bardzo dziękuje za komentarze, które dodajecie, zawsze jak je czytam mam takiego wielkiego banana na twarzy... Nie ważne czy jest tam tylko "Fajny rozdział" czy jest to rozbudowana opinia, z każdego cieszę się tak samo.
Oczywiście im dłuższy komentarz tym więcej szczęścia, ale cieszę się, że w ogóle się komuś podoba, myślałam, że będzie was trzeba zmuszać do czytania, a niektóre osoby prawie mnie zmuszają do dodawania nowych rozdziałów (dobra tylko jedna i lubię dodawać rozdziały, bo czytam miłe komentarze).
TAKŻE KAŻDY KOMENTARZ JEST ŚLICZNY I CUDOWNY I PERFEKCYJNY I WSZYSTKO INNE.
Ale chciałam was poprosić, żebyście nie pisali tylko, że wam się podoba, ale pisali też to, co według Was powinnam zmienić.
To fanfiction piszę dla Was i chcę żeby wam się ono podobało.
I jeszcze tylko chciałam napisać, że każdy komentarz motywuje mnie do pisania dalej.
KOCHAM WAS WSZYSTKICH MIŁOŚCIĄ BARDZO I DZIĘKUJE, JEŚLI TO PRZECZYTALIŚCIE XX

Liebster Award!


Bardzo chciałam podziękować fcknjan0skians i Pattie Horan za nominowanie mnie do LA.
Nawet nie wiecie w jakim szoku byłam kiedy pod ostatnim rozdziałem napisały mi, że jestem nominowana.
Nawet "dnshdsjkdhjsjkfhkfgs" nie jest tego w stanie wyrazić.
"Merci" które wyraża więcej niż 1000 słów też nie jest w stanie.

Reguły Liebster Award:
*Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za dobrze wykonaną pracę. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwości ich rozpowszechnienia.
*Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na jedenaście pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała.
*Następnie Ty nominujesz jedenaście osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im jedenaście pytań.
*Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

1. Które social media według ciebie są w tych czasach niepotrzebne?
Myślę, że „serwisy społecznościowe” jak to je Wikipedia określiła.

2. Czy według ciebie warto próbować, mimo iż cel może być nieosiągalny?
Próbować warto zawsze, ewentualnie może nam się nie udać ale zawsze wiemy, żę próbowaliśmy, a nie siedzimy i narzekamy, a nawet nie próbowaliśmy.

3. Wiek to tylko liczba czy może jednak duża ilość czasu między dwoma osobami?
Wiek w pewnym momencie staje się tylko liczbą ale jeśli mówimy o dziesięciolatce i piętnastolatku, a trzydziestolatce i trzydziestopięciolatku to w tym pierwszym ‘związku’ jest to raczej duża ilość czasu, a w tym drugim tylko liczba.

4. Czy muzyka może uratować życie?
Może.

5. Wolisz czytać FF które ktoś sam pisze czy wolisz tłumaczenia?
Well. Nie czytam raczej FF, bo wiem jak to rujnuje życie ale jeśli już czytam to zazwyczaj jest to pisane przez kogoś, a nie tłumaczone.

6. Czy według ciebie pieniądze dają szczęście?
Pieniądze nie, ale żeczy, które kupimy za te pieniądze tak.

7. Tumblr czy Twitter?
Twitter.

8. Twoje życiowe motto?
„If you wanna fly you have to fall.”

9. Jaka jest rzecz której nie zrobiłbyś/abyś nigdy w życiu?
WZIĘŁA NA RĘKE PAJĄKA OK.

10. Czy jest coś co chcesz bardzo osiągnąć?
Chciałabym, żeby moje FF było ‘popularne’. Zawsze chciałam, żeby wszyscy się nim tak podniecali jak na przykład Cieniem TBH.

11. Czy muzyka ma jakiś wpływ na twoje życie?
Ma i to duży. W pewnym sensie muzyka jest moim życiem więc…
______________________________________________________________________

              1. Ile masz blogów?
Tylko ten. Kiedyś prowadziłam jeszcze dwa ale TO BYŁO DAWNO I NIE PRAWDA.

2. Ulubiony zespół?
5 ES OH ES

3. Co robisz w te wakacje?
Prawdopodobnie obieram ziemniaki na kuchni w hotelu J A jeśli mi się poszczęści to jadę do Australii.

4. Jaki masz telefon?
W sensie że numer czy model czy markę czy co? Numeru nie podam. A tak oprócz tego to Blackberry C9300

5. Tytuł ulubionej piosenki?
Chyba ‘She Looks So Perfect’. Przesłuchałam to już ponad 1000 razy i ciągle nie mam jej dość.

6. Miałaś kiedykolwiek 'Naszą Klase'?
Tak. Ale ciiiii.

7. Twój największy przypał w szkole?
Wyrwalam drzwi z szafy.

8. Ile miałaś lat jak zaczęłaś przeklinać?
To było mniej więcej w 6 klasie podastawówki. Więc chyba 13. Nie wiem ile się mam lat w 6 klasie.

9. Twoja najgorsza fobia?
Eeeeee…. Chyba pająki.

10. Idziesz spać późno czy wcześnie?
Wcześnie rano bym powiedziała.

11. Jakiemu zespołowi piłkarskiemu kibicujesz?
Jeśli już jakiemuś mam to FC Barcelona.


I w końcu... BLOGI KTÓRE ja NOMINUJE (nie czytam aż 11, przepraszam :C)
2. Stay

I PYTANIA:
1. Co skłoniło Cię żeby zacząć pisać?
2. Czy od razu wiedziałaś, że zostanie to poddane publikacji na blogu?
3. Mieszkasz w bloku czy domu?
4. Od kiedy piszesz?
5. Co jest twoją inspiracją w pisaniu?
6. Czy bierzesz niektóre momenty ze swojego życia i wykorzystujesz je w swoim FF?
7. Gdybyś mógł/mogła cofnąć się w czasie i mogła zmienić jedną rzecz, co by to było?
8. Jakie kraje chciał/abyś zwiedzić?
9. Kto jest twoim crush'em?
10. Arbuz czy ananas?
11. Telefon dotykowy czy z klawiaturą?

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

2 lipca, środa

Hej hej. Chciałam poprosić ludzi, którzy czytają o komentowanie. Dziękuje za uwagę, miłego czytania xx
________________________
Rano kiedy przewróciłam się na drugi bok i otworzyłam oczy zobaczyłam, że ktoś tam leży. Szybko się zerwałam i pisnęłam ze strachu. Osoba od razu zatkała mi buzię ręką. Przez chwile patrzyłam na niego i próbowałam się uspokoić. Mimo, że poznałam go już dawno byłam jeszcze w szoku.
 -Ciii. To tylko ja - powiedział leżąc obok mnie. - Miałem przyjść dzisiaj. Nie chciałem Cię budzić więc położyłem się obok. Nie wiedziałem, że będzie z tego taka afera. Przepraszam - powoli usiadł i lekko odsłonił moją buzię. Ciągle ciężko oddychałam, a moje serce szybko biło. Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. - Ejj. Już wszystko w porządku. To tylko ja. Nic Ci nie zrobię - usiadłam powoli i patrzyłam w jego błękitne oczy od których odbijało się światło wpadające przez okno, które zapomniałam zasłonić.
 -J-jak tu wszedłeś? - zapytałam ciągle w lekkim szoku. Chłopak zaśmiał się i przeczesał swoje blond włosy długimi palcami.
 -Drzwiami - popatrzyłam w stronę wejścia, żeby sprawdzić czy drzwi ciągle tam są.
 -Jak? - w tym momencie uświadomiłam sobie, że Ashton mógł wchodzić do mojego pokoju każdej nocy, każdego dnia. Robić co by mu się tylko podobało. Mógł brać rzeczy, spać ze mną. Nie wiem na co by jeszcze wpadł. Znowu, tak jak pierwszego dnia tutaj, ogarnęłam mnie bezradność.
 -Po prostu. Otworzyłem sobie je - chłopak patrzył na mnie i chyba zauważył, że nie jestem zbyt zadowolona. Nie chciałam płakać ale znowu nie wiedziałam co mam zrobić. - Hej nie płacz. Przepraszam - usiadł bliżej mnie i przytulił mnie, a po moim policzku powoli stoczyła się ciepła łza. Wtuliłam się w niego, a on przyciągnął mnie do siebie i posadził na swoich kolanach. - Ejj. Kochanie. Nie bój się - odsunął mnie lekko i wytarł mój policzek jego ciepłym, delikatnym kciukiem.
 -Czego mam się nie bać? - popatrzyłam mu w oczy.
 -Ashtona. Wiem, że z nim piszesz.
 -A on. On wie, że ty wiesz?
 -Wie.
 -I nie ma z tym problemu? - chłopak patrzył przez chwilę w ścianę na przeciwko po czym zagryzł lekko wargę.
 -Jest mały. Ale nie musisz wiedzieć - znowu mnie przytulił. - On chce dla Ciebie dobrze.
 -Skąd to wiesz?
 -Bo z nim rozmawiałem. - przez chwilę do siebie nie mówiliśmy, a blondyn kiwał się lekko w przód i w tył. - Co o nim myślisz?
 -Myślę, że jest miły i chyba chce dla mnie dobrze, ale nie panuje nad sobą czasami. Tak mi się zdaję. Jest o mnie zazdrosny, a sam boi się pokazać.
 -Nie boi się.
 -To czemu tylko piszemy SMSy?
 -Wiesz... Łatwiej się do czegoś przyznać, rozmawiać jest tak, niż w cztery oczy. Nie widać uczuć. To chyba dla tego.
 -D-dobrze go znasz? - zająkałam się, bo nie wiedziałam czy to nie nagina trochę mojej umowy z Ashem.
 -Nawet bardzo bym powiedział.
 -Czy... Czy on mnie kocha? - popatrzyłam mu w oczy. Zciemniały. Może to przez to, że słońce nie wpadało już tak mocno do mojego pokoju. Może to przez to, że się troszczył. Może przez to, że wiedział, że w pewnym momencie Ashton będzie chciał, żebym wybrała między nim, a Lukiem. Może to głupie ale wydawało mi się, że Ashton... Hmm. Zakochał się we mnie? Czemu niby miałby być zazdrosny?
 -Myślę, że tego będziesz musiała się go zapytać sama.
To też może być dziwne, ale ja chyba kochałam Ashtona. Podobno kiedyś go widziałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć żadnego chłopaka w okularach, którego bym poznała. Podobało mi się to jak chciał mnie chronić. Nie wiem przed czym, ale chciał mnie chronić. Chyba bał się o mnie. O to, że może mi się stać coś złego. O to, że może mnie stracić, mimo że nawet mnie nie miał. To chyba przez to, że taki był, zależało mi na kontakcie z nim. Przecież, pytał się mnie czy chcę, żeby przestał pisać. Nic mu nie odpisałam. Bo mi zależało, nawet jeśli się go bałam i przez niego ciągle chodziłam niewyspana.
Wytarłam oczy i stanęłam na przeciwko Luka.
 -Zrobisz mi coś z ręką? - chłopak uśmiechnął się i pokazał, żebym usiadła obok niego. Kiedy już to zrobiłam on oglądnął poparzenia i znowu posmarował moją rękę maścią.
 -Ciągle cię boli? - zapytał zawiązując mi dłoń bandażem.
 -Nie. Znaczy, jeszcze troszkę tylko.
 -Jutro już nie będzie boleć. Przynajmniej nie powinno. Dzisiaj z racji tego, że spałaś, słodko spałaś, postanowiłem, że nie będę Cię budzić. I ze śniadania przyniosłem Ci płatki na mleku - wstał i przyniósł mi miskę, na co cicho się zaśmiałam.
 -Dziękuje - wzięłam i zaczęłam jeść. Do łyżki była przyczepiona karteczka.

Smacznego
Ash xx

 -Mówiłem, żeby się go nie bać? - zapytał Hemmings kiedy tylko przeczytałam. W odpowiedzi uśmiechnęłam się i skończyłam jeść.
 -Dziękuje. To od niego, prawda? - chłopak pokiwał głową. Odstawiłam miskę na szafkę, a on wziął ją i poszedł w stronę drzwi.
 -Miłego dnia - uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby i dołeczki w policzkach, po czym wyszedł.
Szybko złapałam telefon i napisałam do Asha.

"Dziękuje."

Sun:
"Za co?"

Ja:
"Za wszystko co dla mnie robisz"

Sun:
"Nie ma sprawy."

Chciałam coś jeszcze napisać, ale nie wiedziałam co. Była już czternasta, co oznaczało, że Ashley i Daniel mają mnie zupełnie w dupie, a wczoraj (albo raczej dzisiaj) nie spałam do piątej.
Hmmm... Czternasta. Wspaniała godzina, żeby się obudzić. Dobrze, że Ashton i Luke docenili to, że chciałam się wyspać. Stanęłam przy oknie i popatrzyłam na zewnątrz.
Taaaaa. Zdecydowanie dokończę dzisiaj oglądać całe American Horror Story.
Zasunęłam zasłonę, odwróciłam się i położyłam spowrotem na łóżku. Włączyłam laptopa i zaczęłam oglądać mój ukochany serial.
Skończyłam około dwudziestej-czwartej. Było ciemno. Nawet nie musiałam przebierać się w piżamę więc przykryłam się kołdrą i wyciągnęłam telefon. Znowu weszłam na twittera. I znowu uratował mnie Ashton.

Sun:
"Odsłoń okno."

Zrobiłam tak jak napisał Ash i dostałam kolejną wiadomość.

Sun:
"Popatrz w gwiazdy."

"Widziałaś?"

Ja:
"Co?"

Sun:
"Spadająca gwiazd..."

Ja:
"Widziałam. Pomyślałeś życzenie?"

Sun:
"Tak, a ty? Tylko nie mów, bo się nie spełni."

Ja:
"Pomyślałam. Czemu nie możemy porozmawiać?"

Sun:
"Przecież rozmawiamy."

Ja:
"Ale nie tak."

Sun:
"To jak?"

Ja:
"Czemu nie zadzwonisz?"

Sun:
"Usłyszałabyś mnie."

Ja:
"To źle?"

Sun:
"Tak."

Ja:
"Czemu?"

Sun:
"Wiedziałabyś kim jestem."

Ja:
"A nie mogę?"

Sun:
"Nie. Nie mógłbym być twoim aniołem stróżem."

Ja:
"A czemu chcesz nim być?"

Sun:
"Chcę, żebyś była bezpieczna. Żeby nikt Cię nie zranił."

"Ziemia nie jest dobra dla delikatnych, bezbronnych osób, jaką zdajesz się ty."

Ja:
"Zawszę będziesz blisko mnie?"

Sun:
"Nie. Ale jeśli będzie Ci mnie brakować, popatrz w niebo."

Ja:
"Czemu niebo?"

Sun:
"Widzimy ten sam księżyc, te same gwiazdy. To samo słońce.  Ale nie jesteśmy obok siebie."

Ja:
"Często patrzysz w niebo?"

Sun:
"Od kiedy Cię poznałem, cały czas."

Ja:
"Więc czemu nie podejdziesz?"

Sun:
"Dobranoc. Śpij dobrze xx"

Stwierdziłam, że nie ma sensu naciągać go na odpowiedź więc odłożyłam telefon i poszłam spać.

niedziela, 20 kwietnia 2014

1 lipiec, wtorek

Rano obudziłam się i od razu sprawdziłam, czy On znowu nie napisał. Jednak nic nie przyszło. Z jednej strony się ucieszyłam. Z drugiej jednak trochę brakowało mi „dobranoc” i „dzień dobry”, które od niego dostawałam. Była dziewiąta więc poszłam pod prysznic. Kiedy już wyszłam, ubrałam się i wysuszyłam włosy postanowiłam zrobić sobie loki. Wyciągnęłam z szafki prostownice i podłączyłam ją do gniazdka. Zanim się nagrzała zdążyłam rozczesać włosy. Zaczęłam robić loki kiedy mój telefon zawibrował. Odłożyłm prostownice na umywalkę i odblokowałam telefon.

Sun:
„Dzień dobry xx”

Delikatnie uśmiechnęłam się i próbując wziąć prostownice spowrotem strąciłam ją ręką. Odruchowo próbowałam ją złapać, co było głupie. Leciała ona blaszkami w dół więc spadła na moją rękę i zatrzymała się na niej. Przez chwilę próbowałam ją ściągnąć. Kiedy to zrobiłam na wewnętrznej i zewnętrznej stronie ręki miałam czerwoną pręgę. Do moich oczu szybko napłynęły łzy. Ręka strasznie mnie piekła, jak to po oparzeniu bywa. Wybiegłam szybko na korytaż i kiedy tylko zamknęłam pokój z naprzeciwka wyszedł Luke. Szybko podszedł do mnie i zapytal co się stało. Kiedy już wszystko mu opowiedziałam, chłopak przytulił mnie.
 -Chodź – złapał mnie za zdrową, lewą rękę i pociągnął do swojego pokoju. Był tam też chłopak z samolotu. Ucieszyłam się ale kiedy tylko mnie zobaczył wstał, rzucił krótkie „idę na śniadanie” i wyszedł. Blondyn kazał mi poczekać chwilę na niego kiedy poszedl po maść na oparzenia. Wytarłam wilgotnę oczy, żeby przeczytać wiadomość, którą właśnie dostalam.

Sun:
„Co się stało w ręke?”

Ja:
„Oparzyłam się.”

Sun:
„Jak?”

Ja:
„Umm. Złapałam prostownicę.”

Sun:
„Słonko… Uważaj bardziej na siebie.”

Chciałam mu odpisać ale w tym momencie do pokoju wszedł spowrotem Luke. Schowałam telefon, a chłopak delikatnie wytarł mi mokrymi wacikami rękę, po czym położył na nią lepką maść.
 -Ewww. Co to? – zapytałam lekko wyrywając mu moją rękę, na co chłopak uśmiechnął się i wziął ją spowrotem. Kiedy skończył z tą mazią położył na nią gazę i delikatnie zawinął bandażem.
– Powinno pomóc – uśmiechnął się do mnie.
 -Dziękuje – powiedziałam i nawiązałam z nim ten dziwny kontakt wzrokowy, po którym ostatnio się pocałowaliśmy. Zaczęliśmy powoli zbliżać się do siebie, kiedy dostałam kolejnego SMSa.
 -Przepraszam. Chciałem się ciebie zapytać czy masz może czas, żeby gdzieś wyskoczyć? – spytał lekko rumieniąc się. Chwilę pomyślałam i stwierdziłam, że spotkanie się z nim nie jest takim złym pomysłem, po czym odpowiedziałam.
 -A gdzie idziemy? - chłopak uśmiechnął się i chwilę pomyślał.
 -Proponuje spacer. Tak po prostu.
 -Mam chyba lepszy pomysł, wiesz? Ubierz się w coś wygodnego i lekkiego, ale takiego, żebyś sobie nic nie zrobił jak upadniesz - chłopak zrobił duże oczy ale pokiwał głową na 'tak'.
 -To przyjdę po Ciebie za dwie godzinki, dobrze? – pokiwałam głową, lekko pocałowałam go w policzek po czym poszłam w stronę drzwi. Do pokoju spowrotem wszedł brunet. Wyminęliśmy się i poszłam do siebie. Po drodzę przeczytałam wiadomość, która dostałam wcześniej.

Sun:
„Proszę, nie całuj go.”

Uśmiechnęłam się do telefonu i weszłam do pokoju. Podchodząc do łóżka zobaczyłam leżące na nim dwie czerwone różę z przywieszoną karteczką:

Dla Alexis
Od Ashtona xx

Znowu się uśmiechnęłam. Kolejny SMS.

Sun:
„Naprawdę nie chcę Ci nic zrobić. Dziękuje, że go nie pocałowałaś xx”

„Co lepszego wymyśliłaś niż spacer?”

Ja:
„Nauczę go jeździć na deskorolce. Chyba, że umie jeździć."

"Umie?"

Sun:
"Hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha."

"Luke Robert Hemmings na deskorolce?"

"Jesteś pewna tego co robisz?"

"Nie umie."

"Czekaj."

"Skąd ja to mam niby wiedzieć?"

Ja:
"Właśnie się przyznałeś, że go znasz."

"Dziękuje xx"


Zablokowałam telefon, schowałam do kieszeni i znowu wyszlam z pokoju. Tym razem wpadłam na Daniela i Ashley, z którymi poszłam na śniadanie gdzie zjadłam miskę płatków z cukem i mlekiem, poczym szybko wróciłam do pokoju.

Ja:
"Mogę się Ciebie o coś zapytać?"

Sun:
"Nie."

Ja:
"Dzięki."

"Opowiedz, mi coś o sobie."

Sun:
"Nie."

"Wystarczy Ci to, że mam na imię Ashton i 'znam' Luka."

Ja:
"A jeśli nie zapytam go o Ciebie i nie powiem nic o naszych rozmowach, wtedy byś mi coś powiedział?"

Sun:
"A skąd mam wiedzieć czy na pewno się go nie zapytasz?"

Ja:
"Bo Ci obiecuje?"

"Jeśli się go zapytam to będziesz mógł zrobić co chcesz."

Sun:
"Hmmmmm."

"Podoba mi się ta umowa."

"Ale i tak wszystko co Ci mogę powiedzieć, to to, że jestem z Australii i nazywam się Ashton."

Ja:
"Ile masz lat?"

Sun:
"Podobały Ci się róże?"

Ja:
"Tak. To od Ciebie?"

Sun:
"Cieszę się. A znasz innego Ashtona?"

Ja:
"Nie."

Sun:
"Jestem dwa lata starszy niż ty."

Ja:
"Jak wyglądasz?"

Sun:
"Gdybym chciał, żebyś wiedziała jak wyglądam, to bym Ci się pokazał."

"Pytaj o wszystko tylko nie wygląd."

Nie zdążyłam nawet odpisać kiedy zaczęły przychodzić kolejne wiadomości.

Sun:
"Mój ulubiony kolor to czerwony."

"Mam psa."

"Brata i siostrę też mam."

"Lubie spaghetti."

"Kiedyś miałem złamane ramię i nadgarstek."

"Boje się ciemności."

"Igieł też się boję."

"Jestem perkusistą."

"Noszę okulary."

Ja:
"Na niektóre pytania nawet bym nie wpadła."

Sun:
"Chcesz coś jeszcze wiedzieć?"

Ja:
"Nie. Tyle mi wystarczy."

Sun:
"To się szykuj, bo zaraz Hemmo przyjdzie."

Ja:
"Kto?"

Sun:
"Luke."

Ja:
"Zobaczę cię kiedyś?"

Sun:
"Rozwarze tą propozycję."

Ja:
"Gdzie jesteś?"

Sun:
"Zawsze na tyle blisko, żeby Ci pomóc kiedy tego potrzebujesz."

Ja:
"A jeśli potrzebuję Cię teraz?"

Sun:
"To bym Ci pomógł."

Ja:
"Potrzebuję Cię."

Ktoś zapukał do drzwi. Szybko poszłam otworzyć, po drodze zaglądając do lustra, żeby upewnić się czy dobrze wyglądam.
 -Gotowa? - usłyszałam znajomy głos kiedy otworzyłam. Po drugiej stronie stał blondyn w czarnych spodniach i czarnej koszulce. W ręce trzymał bukiet z margaretek i trzech róż. Była w nim jakaś kartka.
 -Chwilka. Wejdź - wzięłam od chłopaka kwiatki i włożyłam do zlewu razem z dwoma poprzednimi różami. Wyciągnęłam z nich karteczkę i przeczytałam.

Pamiętaj o umowie.
Ash xx

Szybko ubrałam buty, wzięłam kask i deskorolkę. Wyszłam z Luke'iem z pokoju i zamknęłam drzwi na klucz, który schowałam do zapinanej kieszonki w pastelowo-różowych szortach. Kiedy wyszłam przez główne drzwi, uderzyła mnie fala gorącego powietrza. Miałam na sobie białą koszulkę z napisem "Teenage Runaway". Czarne włosy miałam związane w dobieranego warkocza. Rozglądnęłam się na boki.
 -Będziesz mnie uczyć jeździć? - zapytał blondyn.
 -Mhmm. Chodź - wzięłam go za rękę i pociągnęłam w stronę parku, który rzucił mi się w oczy już w dniu przyjazdu tutaj.
 -W-wiesz... To się... To się może źle skończyć. Nawet bardzo źle - zaczął stawić lekki opór.
 -Pomogę ci. Nie bój się - w oczach chłopaka przez chwilę widziałam czysty strach, który po chwili trochę ustąpił.
 -No nie wiem.
 -Pójdziemy potem na pizze? - w jego oczach zobaczyła błysk kiedy tylko wypowiedziałam słowo "pizza". Uśmiechnął się i poszedł za mną.
Tak jak mówił próba nauczenia go jeździć na desce zakończyła się niepowodzeniem. Jedyne czego udało mi się dokonać tego dnia, to przewiezienie go po całym parku, kiedy siedział na desce. Zawsze coś. Spędziliśmy tam chyba trzy godziny, po których zmęczeni i głodni poszliśmy coś zjeść. Chłopak zjadł cała dużą pizze, a ja dwa kawałki. Kiedy już wróciliśmy do hotelu chłopak poszedł ze mną do pokoju. Usiedliśmy na łóżku, a chłopak powoli zdjął mi bandaż z ręki.
 -Przemyj rękę i śpij bez niczego. Znaczy. Bez niczego na ręce. Jutro rano przyjdę i założę Ci go jeszcze raz. Jeśli chcesz oczywiście.
 -Jeśli byś mógł. Miło by było - znowu patrzyliśmy sobie w oczy.
 -To ja pójdę - powiedział bojąc się chyba, że znowu mnie pocałuje.
 -To do jutra.
 -Tak. Do rana - szybko wstał i wyszedł z pokoju rzucając krótkie, ostre "Dobranoc" i delikatny ciepły uśmiech. Zrobiłam to co powiedział, żebym zrobiła i przebrałam się w piżamę. Położyłam się w łóżku i przeglądnęłam wszystko.
Wszystko to znaczy Ask, Facebook, Tumblr i Twitter. Na tych pierwszych zbyt dużo się nie działo, ale Twitter. Tak. To był mój żywioł. Spędziłam na nim bliżej nieokreśloną liczbę godzin. Gdyby nie SMS od Asha mówiący "Nie zapomnij się wyspać." chyba w ogóle bym nie spała tej nocy.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

30 czerwca, poniedziałek

Obudził mnie dźwięk telefonu.

Sun:
„Zejdź na śniadanie.”

O co chodzi?
Zerknęłam na zegarek. Wpół do jedenastej. Śniadanie było do jedenastej. Szybko zerwałam się z łóżka, ubrałam dresy i luźna koszulkę po czym poszłam obudzić Daniela i Ashley, którzy spali w pokoju obok. Kiedy zeszliśmy po schodach dostałam kolejnego SMSa.

Sun:
„Ślicznie wyglądasz xoxo”

Rozglądnęłam się, ale nie zobaczyłam nikogo, kto wyglądałby na kogoś kto właśnie wysłał SMSa. Jako pierwszy posiłek wybrałam miskę płatków z mlekiem.
-Jak się spało? - zapytała Ashley. Chwilę myślałam czy powiedzieć jej o mojej nocnej korespondencji, ale ostatecznie stwierdziłam, że bezpieczniej zachować to dla siebie.
-Dobrze – mruknęłam połykając kolejne kulki czekoladowe. - A wam?
-Też dobrze. Dzisiaj z Danielem idziemy na plaże. Idziesz z nami?
-Tak – szybko odpowiedziałam. Zaraz po śniadaniu przebrałam się w strój kąpielowy, krótkie spodenki i top. Posmarowałam się kremem do opalania, spakowałam plecak i razem z zakochanymi poszłam na przystanek. Los Angeles o tej porze roku jest naprawdę ślicznym miejscem. Kiedy już dotarliśmy na plaż i rozłożyliśmy ręczniki, rozebrałam się i zaczęłam opalać. Tamta dwójka poszła do oceanu pewnie się całować, ale zresztą... Chuj ich tam wie co jeszcze będą robić.
-Patrz! To twoja ukochana! - usłyszałam głos obok. Popatrzyłam w tamtą stronę i zobaczyłam czterech chłopaków z samolotu, którzy od razu pomachali w moją stronę, a ja odwróciłam wzrok.
-Hej – jeden z nich usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego. Miał blond włosy, czyli był to kolega chłopaka z którym leciałam samolotem. Znaczy, kolega chłopaka obok którego siedziałam w samolocie. - Nie przeszkadzam?
-Nie – delikatnie uśmiechnęłam się.
-To dobrze. Pomyślałem, że tak sobie tu sama leżysz i pewnie się nudzisz... Więc postanowiłem podejść i... eee... Pogadać. Tak. Pogadać. Masz ochotę pogadać?
-Jeśli to jedyna rzecz jaką wymyśliłeś, to proszę bardzo. Możemy pogadać – chłopak delikatnie się zarumienił.
-A chciałabyś się przejść? - zapytał rysując kółka na piasku.
-Było tak od razu – szybko wstałam, ubrałam szorty i wzięłam telefon. „Idę się przejść” napisałam do Ashley, żeby się nie martwiła gdzie jestem. - Gdzie idziemy?
-Wzdłuż plaży – odparł bez chwili zawahania.
-Zaplanowałeś to?
-Nie. Teraz wymyśliłem – szliśmy plażą może z 15 minut po czym zatrzymał się – Chcesz iśc na lody?
-Na lody zawsze – uśmiechnęłam się i poszliśmy w stronę ulicy.
-Dzień dobry. Poproszę dwa lody po dwie gałki. Truskawka i śmietanka i... - przerwał i spojrzał w moją stronę.
-Yyy.. Mięta-czekolada i ananas. - Kiedy dostaliśmy lody wróciliśmy na plażę i poszliśmy w stronę naszych ręczników. W kieszeni zawibrował mój telefon.

Sun:
„Smacznego, piękna”

Chłopak szedł obok mnie i od kilku minut pisał coś na telefonie. Schowałam telefon do kieszeni, a chwilę później zrobił to też on.
-Dobre lody? - w odpowiedzi tylko pokiwałam głową – A mogę spróbować?
-A mogę twoje? - wymieniliśmy się lodami i przez chwilę tak szliśmy, po czym oddaliśmy je sobie – Jak się nazywasz?
-Luke – na twarzy chłopaka zagościł uśmiech
-Alexis – też się uśmiechnęłam. Czyli to nie był chłopak, z którym pisałam
-Ładne imię.
-Dziękuję. Twoje też jest śliczne – chłopak zarumienił się i popatrzył w piasek. Przez chwilę szliśmy w ciszy.
Potem znowu zaczęliśmy rozmawiać. Kiedy byliśmy już obok ręczników chłopak stanął. Popatrzyłam na niego. Jego oczy już od dłuższego czasu były we mnie utkwione we mnie. Zbliżył się do mnie, prawą ręką lekko złapał mnie za szyję i przycisnął do siebie, łącząc nasze usta w pocałunku. Zamknęłam oczy i oddałam pocałunek. Miał miękkie usta. Po chwili odsunął się.
-Przepraszam. Nie powinienem – szybko powiedział robiąc krok do tyłu.
-Nic się nie stało.
-Naprawdę przepraszam. - między nami zapadła chwila niezręcznej ciszy – To ja już pójdę. Do jutra – odwrócił się, a ja dostałam SMSa.

Sun:
„Podobało się?”

Ja:
„O co Ci chodzi?”

Sun:
„Dobrze całuje?”

Ja:
„Co?”

Sun:
„No mów.”

Ja:
„Gdzie jesteś?”

Sun:
„Niedaleko.”

Usiadłam na ręczniku i rozglądnęłam się:

Sun:
„Nie zobaczysz mnie.”

„Wysoki, co?”


Ja:
„Jesteś zazdrosny?”

Sun:
„Musiałaś stanąć na palcach żeby go pocałować.”

Ja:
„Ja Cię nawet nie znam...”

Sun:
„Znasz mnie tak jak jego.”

Ja:
„Czemu nie możemy normalnie normalnie porozmawiać?”

Przez dłuższy czas ni dostałam odpowiedzi. Kiedy już odłożyłam telefon twierdząc, że nigsy nie dostanę odpowiedzi i położyłam się na ręczniku znowu napisał.

Sun:
„Bo nie”

„Kochasz go?”

Ja:
„Powiem Ci jak ty mi powiesz czy jesteś zazdrosny”

Sun:
„Tak, jestem.”

Ja:
„A ja go nie kocham”

Sun:
„To dlaczego do pocałowałaś?”

Ja:
„Nie będę się tłumaczyć z mojego zachowania komuś, kogo nie znam.”

Sun:
„Przepraszam Alex.”

Ja:
„Skąd znasz moje imię?”

Sun:
„Wiem o tobie wszystko.”

„To nie miało tak zabrzmieć. Nie bój się mnie.”

Ja:
„Oczywiście, że się nie boję. Tylko pisze do mnie chłopak, którego w życiu nie widziałam, a on wie o mnie wszystko.”

Sun:
„Naprawdę przepraszam. Chciałem dla Ciebie dobrze. Może trochę mnie poniosło.”


Ja:
„Trochę? Jesteś o mnie zazdrosny. Ty mnie nawet nie znasz.”

Sun:
„Znam Cię. Jeśli chcesz to zniknę”

„Nie bój się mnie.”

Ja:
„Ty możesz wszystko, a ja nic.”

„Jak mam się nie bać”

Schowałam telefon do kieszeni szortów. Jeszcze kilka razy zawibrował, ale nie chciałam czytać wiadomości. Nie wiedziałam co miałam zrobić. Na szczęście wróciła Ashley z Danielem.
-Idziemy? - zapytała blondynka
-Tak – odparłam udając, że wszystko w porządku.
Przez resztę dnia nie odbierałam SMSów od Ashtona. A wysyłał ich dość dużo. Nie mogłam się doczekać wieczoru, kiedy będę mogła położyć się i płakać ile będę chciała. Kiedy już weszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi, rozpłakałam się. Oparłam się plecami o drzwi i zjechałam po nich w dół. Dostałam kilka kolejnych SMSów. Postanowiłam je wreszcie przeczytać. Było ich trzynaście.

Sun:
„Przepraszam”

„Odezwij się”

„Nie chciałem”

„Alexis...”

„Jeśli chcesz, żebym przestał, to powiedz”

„Chcę tylko żebyś była szczęśliwa”

„I bezpieczna”

„Nie chcę Cię skrzywdzić”

„Wiem, że to głupio zabrzmiało”

„Taka jest prawda”

„Odezwij się”

„Halo?”

„Nie płacz. Przepraszam”


Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Nie wiedziałam o nim nic, oprócz tego, że wie o mnie wszystko, śledzi mnie i nazywa się Ashton. Czułam się bezradna. Wiedziałam, że nie mogę nic zrobić. Nie chciałam nikomu o tym mówić, ale bałam się zostać z tym sama. Więcej SMSów tego dnia nie dostałam. Wstałam z podłogi i poszłam spać.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

29 czerwca, niedziela

 Obudziłam się i pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na telefon.
 -Kurwa. - szybko wstałam i pobiegłam do łazienki. Przemyłam twarz wodą i umyłam szybko zęby. - Czemu mnie nie obudziłaś?! - zapytałam wpadając do kuchni.
 -Tak słodko spałaś...
 -Teraz to ty jesteś nieodpowiedzialna. Jest dwunasta, a my o czternastej mamy wylot.
 -Oops?
 -Zabiję cię... - szybko ubrałam czarne spodnie i top na którego założyłam za dużą koszulę w czerwono-czarną kratkę. Wzięłam dużą czarną walizkę i plecak z deskorolką i longboarda do drugiej ręki. Wyszłyśmy z mieszkania, zamknęłam drzwi i zjechałyśmy działającą już windą na dół. Wsiadłyśmy do pierwszej lepszej taksówki i pojechałyśmy na lotnisko gdzie przywitał nas Dan. Czekał na nas z ich bagażami. Dziewczyna podbiegła do niego i pocałowała go. Tylko przewróciłam oczami i weszłam do środka. Daniel z Ashley zaraz do mnie dołączyli, trzymając się za ręce. Kiedy już przeszliśmy przez odprawę było wpół do drugiej. Miałam wolne dziesięć do piętnastu minut po których mieliśmy wejść do samolotu. Usiadłam na fotelu obok zakochanej pary, założyłam słuchawki i zamknęłam oczy. W nocy spałam długo, ale ciągle byłam niewyspana.
 -Hej śliczna. Zaraz wchodzimy. Nie śpij. - powiedział siedzący obok mnie brunet.
 -Daniel daj jej spokój. - powiedziała blondynka, znowu go całując. Wstałam i poszłam do najbliższego sklepu pooglądać wystawę. Wszystko, byleby nie patrzyć jak się liżą. Kiedy wróciłam założyłam plecak, do ręki wzięłam deskorolkę i razem z przylepami (Danielem i Ashley) poszliśmy na pokład.
Ale co to by były za wakacje bez problemów.
Zarezerwowałam dla nas trzy miejsca od okna, ale jako że rozłożenie krzeseł było 2-3-2 trzeba było się z kimś zamienić. W rzędzie siedziała jeszcze czwórka chłopaków mniej więcej w naszym wieku. Nie wiedziałam czy są razem więc zostawiłam plecak na moim miejscu i podeszłam do nich.
 -Przepraszam. Mam pytanie. Jestem z dwójką przyjaciół i im zależy żeby siedzieć koło siebie, a mi żeby siedzieć koło okna i chciałam się zapytać czy moglibyście się z nami zamienić? - kiedy tylko wypowiedziałam pierwsze słowo dwie pary roześmianych oczu popatrzyły się na mnie. Jedne błękitne jak ocean, a drugie w kolorze miodu.
 -Nie ma problemu. - powiedział z uśmiechem chłopak o niebieskich oczach, po czym obaj wstali i poszli zmienić się miejscami. Chłopak, który odezwał się był dość wysoki, miał może ponad dwa metry, czarne spodnie i czarną koszulkę z logiem Nirvany. Na jego głowie stały blond włosy, a na nadgarstku miał tysiące bransoletek. Za to właściciel miodowych oczu miał jasno-brązowe włosy, był wyższy ode mnie, ale niższy od blondyna. Obydwoje mili dołeczki w policzkach. Ashley i Dan bardzo się ucieszyli i powiedzieli, że mają nadzieje, że się nie zgubię. Czułam się jak na wakacjach z rodzicami. Obok mnie usiadł chłopak w brązowych włosach. Kiedy tylko samolot ruszył i wyświetliły się znaki żeby zapiąć pasy na przejściu stanęły stewardessy i pokazywały co zrobić w razie jakiejkolwiek awarii.. Trochę zaczęłam się bać, nigdy nie lubiłam samolotów. Kiedy po pięciu minutach zaczął się rozpędzać zamknęłam oczy i oparłam się o fotel . Poczułam zapach gum do żucia. Kiedy otworzyłam oczy spostrzegłam rękę chłopaka siedzącego obok mnie proponującą mi gumy.
 -Chcesz? - zapytał patrząc na mnie – Pomagają z zatykającymi się uszami i odstresowują. A ty się chyba trochę boisz?
 -Nie. No dobra, może trochę. Ale tylko startów. I nie boję się, tylko nie lubię – odparłam biorąc jedną z gum dla dzieci.
 -Weź dwie, lepiej się robi balony – powiedział uśmiechając się.
Trochę się zdziwiłam, bo myślałam, że będzie bardziej dojrzały, ale wzięłam dwie. Wyciągnęłam aparat z torby i czekałam na dobry moment żeby zrobić zdjęcie. Gumy do żucia rzeczywiście pomagały. Kiedy już wznieśliśmy się ponad chmury zrobiłam sporo zdjęć i wyłączyłam aparat. Oparłam się głową o krzesło i powoli zaczęłam zasypiać.
 -Kawę, herbatę? - obudził mnie głos stewardessy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem oparta o ramię chłopaka. Zerwałam się szybko i przeprosiłam.
 -Nie ma problemu, w ogóle cię nie czułem. Jeśli chcesz możesz się dalej opierać – odparł z niewinnym uśmieszkiem.
 -Dla mnie nic – powiedziałam do stewardessy, która stała wpatrując się w nas wyczekującym wzrokiem i odwróciłam się z powrotem w jego stronę.
 -Nie, dzięki.
 -Jak wolisz - powiedział, a ja znowu zasnęłam. Kiedy ponownie się obudziłam poczułam zapach kawy.
Shit.
Znowu byłam oparta o jego ramię. Usiadłam prosto cicho ziewając
 -Zaraz będziemy lądować – powiedział do mnie chłopak – Kiedy ostatni raz przechodziły stewardessy postanowiłem wziąć ci kawę.
 -Dzięki – mruknęłam i upiłam łyk ciepłego jeszcze napoju. Kawa była z odrobiną cukru i mlekiem, taka jaką lubiłam najbardziej. Znowu włączyłam aparat, żeby zrobić kilka zdjęć.
 -Hej. Emm, mogę sobie zrobić z tobą zdjęcie? - zapytał chłopak. W głowie zaczęłam się z niego głośno śmiać
 -No jasne – odpowiedziałam, a chłopak zrobił nam kilka selfie.
 -Dzięki – uśmiechnął się i akurat wylądowaliśmy – A tak poza tym, jak się nazywasz? - zapytał, kiedy już miałam wyjść.
 -Alexis, a ty?
 -Młoda, idziesz?! - zawołał mnie z tłumu Daniel
 -Tak – odkrzyknęłam
 -Do następnego razu – odpowiedział z cwanym uśmiechem chłopak i puścił mi oczko. Odpuściłam sobie pytanie o jego imię i wyszłam. Nie zobaczyłam go już na lotnisku, ani nigdzie tego dnia. Poszłam za Danielem i Ashley do taksówki. Oni ciągle o coś pytali i dręczyli mnie, że zasnęłam na ramieniu nieznajomego chłopaka. Mówili, że wyglądaliśmy jak para. Prawda, podobał mi się troszeczkę, ale bez przesady.
Po za tym, ja tylko zasnęłam na jego ramieniu...
Kiedy dojechaliśmy do hotelu i poszliśmy do recepcji dostaliśmy dwa klucze. Poszłam do swojego pokoju, rozpakowałam się i wzięłam szybki prysznic, potem ubrałam się i położyłam na łóżku. Potweetowałam i jakoś zleciało. Kiedy już miałam zamiar iść spać mój telefon zabrzęczał i dostałam SMS'a:

Nieznany:
„Idź spać”

Spojrzałam na numer telefonu, którego nigdy nie widziałam. Rozglądnęłam się dookoła.
Okna były pozasłaniane.
Była druga w nocy, więc nie było oczywiste to, że nie śpię.
Po chwili wahania odpisałam

„Kim jesteś?”

Nie czekałam długo na odpowiedź.

Nieznany:
„Sun”

Chwilę analizowałam wiadomość, ale nie doszłam do żadnego sensownego wniosku.

Nieznany:
„Ash, pieprzona autokorekta”

Uśmiechnęłam się pod nosem i zapisałam jego numer jako „Sun”.

Sun:
„A teraz idź spać”
„Dobranoc :) xx”

Znowu się uśmiechnęłam, odłożyłam telefon i zasnęłam.