Możecie na bieżąco pisać na tt jak wam się podoba z dopiskom #SunFF, możecie dawać też follow kontu updatowemu oraz mi.
Kocham Was bardzo i dziękuje za wszystko co dla mnie robicie, wasza @ashshalo xx
______________________________________________________________________
"Been trying hard
Not to get into trouble
But I
I've got a war in my mind"
Rano, kiedy tylko się obudziłam, wiedziałam, że to nie będzie dobry dzień. Poczułam jak chłopak wstaje więc ręką poszukałam jego dłoni. Patrzyłam chwilę na niego, po czym znowu zamknęłam oczy.
-Nie idź - wymamrotałam
-Zaraz wrócę, słońce - uśmiechnęłam się, kiedy wypowiedział ostatnie słowo, bo tak bardzo skojarzyły mi się z tym, jak mam go zapisanym w telefonie. Przewróciłam się na plecy i przeciągnęłam, a on wyszedł.
Wstałam ociągając się i ubrałam bieliznę stając przed lustrem. Patrzyłam na siebie z obrzydzeniem. Łzy nagle zaczęły spływać po moich policzkach.
Wstałam ociągając się i ubrałam bieliznę stając przed lustrem. Patrzyłam na siebie z obrzydzeniem. Łzy nagle zaczęły spływać po moich policzkach.
-Co on we mnie kocha - wyszeptałam wycierając policzki, kiedy usłyszałam, że wraca.
Wszedł do pokoju, ale nie przywiązałam do tego zbytnio uwagi. Podszedł do mnie z tyłu kładąc ręce na mojej talii.
Wszedł do pokoju, ale nie przywiązałam do tego zbytnio uwagi. Podszedł do mnie z tyłu kładąc ręce na mojej talii.
-Dzień dobry księżniczko -uśmiechnęłam się mimowolnie zamykając oczy i oparłam głowę o jego ramię kiedy usłyszałam jego głos.
-Dzień dobry królewiczu - mruknęłam zerkając na niego kątem oka.
-Wszystko w porządku? - zapytał lekko ciągnąc mnie za rękę w stronę łóżka.
-Nie. Wszystko dobrze. Tylko patrzyłam za co możesz mnie kochać - obróciła się do niego stając w miejscu.
Zaśmiał się cicho, patrząc na podłogę. Popatrzyłam na niego znowu się uśmiechając. Miał w sobie coś co sprawiało, że nawet w najgorszych momentach patrząc na niego, pewnie uśmiechnęłabym się.
-Nie zobaczysz. Tylko ja to widzę - znowu popatrzył na mnie.
-Powiedz. Może zobaczę.
-Masz to tu - położył moją dłoń nad lewą piersią. - W sercu.
Uśmiechnęłam się i lekko go pocałowałam, bo nie miałam siły na nic. Ubrałam na siebie wczorajszą sukienkę.
-Będę już wracać - powiedziałam już gotowa.
-Odwiozę cię...
-Nie, dzięki. Pojadę taksówką. Na prawdę, nie męcz się - zaśmiałam się bezsilnie, pijąc sok, który przyniósł z kanapkami.
Chciałam, żeby mnie zatrzymał i powiedział, że widzi, że coś jest nie tak, ale może po prostu zbyt dobrze udawałam, albo on nie znał mnie tak dobrze...
Chciałam, żeby mnie zatrzymał i powiedział, że widzi, że coś jest nie tak, ale może po prostu zbyt dobrze udawałam, albo on nie znał mnie tak dobrze...
-Daj znać jak dojedziesz.
Kiwnęłam głową, zeszłam na dół. Pożegnałam się i pojechałam do hotelu. Po chwili wysłałam do niego wiadomość.
Kiwnęłam głową, zeszłam na dół. Pożegnałam się i pojechałam do hotelu. Po chwili wysłałam do niego wiadomość.
Ja:
"Dziękuje ci za wszystko, Słońce"
Sun:
"To ja powinienem tobie dziękować"
Kiedy już dojechałam do hotelu i weszłam do pokoju szybko podbiegła do mnie Ashley i zapytała jak było. Opowiedziałam jej wszystko, tak jak chciała. Nie byłam z dobrym nastroju co chyba zauważyła. Oznajmiła mi tylko, że wychodzi wieczorem, a że było już dość późno, zaczęła się szykować, a ja poszłam spać, bo w nocy jednak nie spałam zbyt dużo.
Obudził mnie telefon. Dzwonił Charlie.
-Halo?
-Umm... Cześć - był smutny.
-Coś się stało?
-Chciałem ci tylko powiedzieć... Wiesz, to nie jest rozmowa na telefon, ale nie widzę innej opcji. Mama chcę się z tobą spotkać.
Zapadła cisza.
-Jak to - powiedziałam sucho.
-Ona... Ona mieszka w Australii, pisała ostatnio do mnie... Nie chciałem ci mówić.
-Czemu nagle po tych wszystkich latach, po tym kiedy nie było jej kiedy była mi potrzebna, naglę chcę mnie spotkać? - wykrzyczałam do słuchawki cała zapłakana.
-Nie wiem. Nie wiem czemu. Alex, nie mam pojęcia. Też bym chciał wiedzieć. Mówiła, że chcę odnowić kontakt z nami, że chcę, żebyśmy jej wybaczyli, żebyśmy zaczęli od początku.
-Nie chcę. Zadzwoń do niej i powiedz, żeby się nie pokazywała. Nie chcę jej widzieć - powiedziałam rozłączając się.
Rzuciłam telefon na drugą stronę, roztrzaskując go o ścianę. Czemu dopiero teraz chciała mnie zobaczyć, praktycznie poznać... Nie rozumiałam tego i nie chciałam zrozumieć. Położyłam się na łóżko i znowu zamknęłam oczy. Nagle wszystkie wspomnienia wróciły. Wszystkie te o których tak bardzo pragnęłam zapomnieć.
Wstałam zalana łzami i poszłam w stronę łazienki. Nie kontrolowałam się. Nie myślałam o tym co robię. Oczywiście, jak zawsze.
Stanęłam nad zlewem i popatrzyłam w lustro. Miałam na sobie luźne dresy i białą koszulkę. Włosy spięte w kok i rozmazany makijaż.
Nie chciałam już niczego pamiętać. Nie chciałam umrzeć, chciałam tylko zapomnieć.
Wyszłam do przedpokoju i otworzyłam lodówkę, która tam stała, a z niej wyciągnęłam kilka piw.
Usiadłam na kafelkach z uchylonymi drzwiami i ręką otworzyłam butelki. Nie miałam nic przeciwko bólu. Wręcz przeciwnie. Teraz to jego szukałam. Po około trzydziestu minutach siedziałam otępiała na podłodze z zakrwawioną dłonią i kilkoma pustymi butelkami obok mnie. Ręką sięgnęłam po moją kosmetyczkę, a z niej wyciągnęłam tak dawno nie używaną żyletkę.
Nie myślałam już co robię. Dwoma albo trzema szybkimi ruchami przecięłam nadgarstek.
Krew spływała na podłogę, a ja patrzyłam na to z uśmiechem.
Nie wiem co mnie opętało. Nie mam pojęcia.
Naglę uświadomiłam sobie co właśnie zrobiłam. Chciałam wstać, zabandażować ranę, zadzwonić po Ashley albo Ashtona... Albo chociaż Luka.
Ale nie. Przecież telefon przed chwilą rozjebałam.
Więc wstałam szybko, zbyt szybko. Zakręciło mi się w głowię i runęłam.
Potem pamiętam tylko jak przez mgłę, lekarzy, biorących mnie do ambulansu i ciemność. Nic tylko ciemność.