piątek, 18 lipca 2014

28 lipca, poniedziałek

"Every now and then, the stars align
Boy and girl meet by the great design
Could it be that you and me are the lucky ones?"

Pierwszy dzień w Australii zapowiadał się dobrze. Jeszcze nie wiedziałam tylko na którą mam być gotowa ale wstałam o piętnastej z powodu jet lagu. I już wiedziałam o której Ash po mnie przyjedzie. Może nie on. Wyśle taksówkę albo Luke'a nie mam pojęcia ale mam być gotowa na dziewiętnastą trzydzieści. Ashley obiecała, że znajdzie mi coś ładnego więc jej zaufałam i poszłam spokojnie pod prysznic z pod którego wyszłam o prawie szesnastej. Musiałam na prawdę świetnie wyglądać więc w trakcie tej prawie godziny pod prysznicem robiłam różne rzeczy. Ashley znalazła mi sukienkę, w której dobrze wyglądałam. Byłam delikatnie opalona, tak że kolor mojej skóry pasował do oczu. Brwi da się przeżyć, tak jak nogi, ręce i tak dalej.
Sukienka była kremowa. Nie ciemna, tylko jasna tak, żeby pokazać kolor mojej skóry, oczu i włosów. Jeszcze tylko stanęłam przed lustrem i popatrzyłam na siebie.
Brązowe włosy delikatnie zakręcone, rzęsy pomalowane, cień na powiekach, kreska zrobiona, delikatny łańcuszek na szyi z zawieszką pod kremową sukienką zapinaną z tyłu na zamek i kończącą się przed kolanem z czarnym paskiem w talii, paznokcie pomalowane na biało, w ręce mała torebką z telefonem i innymi przydatnymi rzeczami, a na nogach kremowe buty na nie za wysokim obcasie. Pod sukienką miałam śliczny komplet koronkowej bielizny, ale to chyba nie zbyt ważne.
 -Nie wiem czy to możliwe, ale Ashton zakocha się w tobie jeszcze raz - powiedziała blondynka opierając się o ścinę i patrząc na mnie z uśmiechem.
 -To chyba nie możliwe - zaśmiałam się nerwowo poprawiając sukienkę. Pożegnałam się z nią i już miałam wyjść kiedy mnie zatrzymała.
 -Prawie zapomniałam - wyjęła z kieszeni prezerwatywę i dała mi ją. - Tak na wszelki wypadek.
 -Jesteśmy razem dopiero od tygodnia, a znamy się od miesiąca, wątpię, żeby nam się przydała.
 -Bierz, jeszcze mi podziękujesz. Jak nie teraz to kiedy indziej.
Wzięłam ją niechętnie i schowałam do torebki.
 -Dzięki w takim razie - powiedziałam i poszłam przed hotel, gdzie czekała na mnie już taksówka.
Po drodze dostałam kilka wskazówek od Asha jak dojść do jego domu, a po około pół godzinie jazdy byłam na miejscu. Albo na wsi, bo to mniej więcej było to samo. Kierując się SMSami od chłopaka doszłam do chyba jego domu. Mogłam powiedzieć, że to jego dom kiedy zobaczyłam go stojącego przed nim z bukietem tulipanów. Trochę nie typowo, bo dziewczyny zazwyczaj dostają róże czy coś w tym rodzaju, a nie tulipany. Uśmiechnęłam się, podchodząc do niego, a on wręczył mi bukiet.
 -Mam dla ciebie niespodziankę. Trochę nie planowaną i w ogóle ale poznasz moją mamę, brata i siostrę.
 -Słucham?
 -Miało ich nie być i ta kolacja miała być trochę jakby... Tajemnicą przed nimi, ale jednak nigdzie nie pojechali, a ja nie chciałem odwoływać. I cudownie wyglądasz.
 -Dobrze wiedzieć - objął mnie w tali i zaprowadził do domu. - Nie zdejmuj butów - powiedział zamykając za sobą drzwi.
Ciągle trzymał moją dłoń i nie dał mi iść dalej tylko lekko przyciągnął mnie do siebie, łapiąc oburącz w tali. Nieznacznie schylił głowę, a wskazującym palcem podniósł odrobinę mój podbródek, żebyśmy patrzyli sobie w oczy, po czym rękę znowu położył na mojej tali.
 -Hmm? - starałam się powiedzieć to jak najciszej ale nie wyszło mi troszkę i zaraz w przedpokoju była mama Ashtona.
 -Co się tak obściskujecie w tym przedpokoju? Nie dasz już matce popatrzyć jak miłość rośnie? - zapytała. Chłopak cicho się zaśmiał, zamknął oczy i oparł na chwilę swoje czoło o moje. Czułam jego ciepły oddech otulający moją twarz.
 -Mamo, zaraz przyjdziemy, na prawdę. Spokojniej - stanął prosto i popatrzył na nią. Też obróciłam głowę.
Była może mojego wzrostu, miała na sobie różową bluzkę i czarne spodnie. Blond włosy, sięgające ramion i niebieski oczy. Uśmiechnęłyśmy się do siebie ciepło po czym poszła. Chłopak znowu popatrzył na mnie i obrócił moją głowę.
 -Miało być troszkę bardziej romantycznie, niż kolacja z moją mamą i rodzeństwem - mówił niskim głosem, tak, żeby nikt nie słyszał, a mnie przeszły od tego ciarki. - Ale może chociaż trochę spodoba ci się - pocałował mnie lekko.
 -Na pewno mi się coś spodoba - odparłam patrząc się ciągle w jego oczy. Nagle moje nogi lekko się ugięły, a chłopak złapał mnie mocniej, żebym nie upadła. Uśmiechnęłam się do siebie opierając czoło o jego ramię.
 -Wszystko w porządku? - spytał zatroskany.
 -Tak. Tylko trochę się boję. Nic wielkiego. Idziemy kotku? - spojrzałam znowu na niego.
W momencie kiedy wypowiedziałam ostatnie słowo w jego oczach pojawiły się małe iskierki, a na jego twarzy zagościł, krótki, ledwo widoczny uśmiech, który próbował ukryć. Kiwnął głową i zaprowadził mnie do salonu, gdzie był telewizor, kanapa i stół przy którym siedziało chyba jego rodzeństwo. Kiedy weszliśmy, wszyscy wstali i przywitaliśmy się ze sobą.
Brat Ashtona to Harry, a siostra to Lauren. Trzeba zapamiętać.
Kiedy siadałam chłopak delikatnie zgarnął moje włosy na jedną stronę i szepnął mi do ucha "mieliśmy jeść na tarasie przy świecach ale z resztą rodziny nie byłoby tak romantycznie" po czym lekko przyłożył swoje suche wargi tuż pod moje ucho i złożył tam subtelny pocałunek. Zamknęłam oczy i głośno odetchnęłam. Jego mama odchrząknęła więc chłopak odsunął się i usiadł obok.
W trakcie obiadu trochę rozmawialiśmy, ja opowiadałam o sobie, a mama Ashtona ciągle opowiadała o nim coś kompromitującego, Harry słuchał, a Lauren myślała nie wiem o czym.
O, mieli jeszcze małego pieska i kilka innych zwierząt w domu.
Między monologiem jego mamy, padły takie pytania jak:
kiedy i jak się poznaliśmy,
czy uprawialiśmy już sex (na to pytanie odpowiedziałam nie, a Ash się uśmiechnął tylko więc nie jestem pewna odpowiedzi. Można powiedzieć, że ja żadnej takiej sytuacji nie pamiętam),
ile randek już mieliśmy (na co on odpowiedział, że to nasza trzecia. Nie wiem jak on to liczył),
czy często się całujemy i tym podobne.
Ogólnie, kolacja trwała aż do pierwszej w nocy.
Kiedy już zaczęłam się zbierać, mama Ashtona spytała gdzie idę.
 -Wracam do domu - powiedziałam zdezorientowana.
 -O nie, nie. Nie puszczę cię teraz samej do domu. Zaraz rozłożymy kanapę i będziesz tu spać.
 -Wiesz mamo, już spaliśmy ze sobą więc nie ma potrzeby, żebyś ścieliła. Idź już spać - Ashton uśmiechnął się do niej słodko.
Kobieta zmierzyła nas wzrokiem.
 -Tylko bez jęków, krzyków, łamania łóżek i takich tam. I żeby twoja dziewczyna jutro mogła normalnie chodzić.
 -Mamo, chyba za dużo wypiłaś - zaśmiał się puszczając moją rękę i odprowadził swoją mamę do pokoju, po czym wrócił do mnie i po schodach weszliśmy na drugie piętro gdzie był jego pokój.
Nie chciał mnie puścić. Zamknął drzwi i splótł palce na dole mojego kręgosłupa czule mnie całując. Trochę nie wiedziałam o co chodzi ale po krótkiej chwili zaczęłam niepewnie oddawać pocałunki, a ręce położyłam na jego barkach, splatając palce w powietrzu. Przerwał na moment żeby włączyć cichą, spokojną muzykę.
 -Zatańczysz? - zapytał szeptem, wyciągając w moją stronę dłoń, na którą chętnie położyłam moją.
Znowu staliśmy tak jak przedtem. Chłopak lekko bujał nas na boki stawiając malutkie kroczki, a ja przekrzywiłam głowę w jego stronę zamykając oczy i oparłam czoło o jego ramię, a nos o jego szyję.
Nie wiem ile czasu tak się bujaliśmy ale było mi dobrze w jego ramionach. Mogłabym zostać tak na zawszę.
 -Nie wiem czy ci to już mówiłem, ale wyglądasz dzisiaj przepięknie - uważnie zakręcał na palcu moje włosy i bawił się nimi.
 -Dziękuje - wyszeptałam, całując lekko jego szyję, do której miałam bliżej niż do ust.
 -Nie wiem jak to w ogóle możliwe ale chyba kocham cię mocniej z każdym dniem - wyszeptał ledwo słyszalnie. - Miałaś kiedyś tak, że zobaczyłaś kogoś i od razu wiedziałaś, że kochasz tą osobę? Bo wiesz, ja tak miałem z tobą. Miałem motylki w brzuchu. I mam je za każdym razem kiedy cię widzę, słyszę... Kiedy myślę o tobie - chwilę nic nie mówił. Słychać było tylko muzykę i głos Eda Sheerana, którego piosenka akurat leciała. - Wiesz co jest najgorsze w tym wszystkim? To, że mamy jeszcze tylko miesiąc. Tylko miesiąc na wyznawanie sobie uczuć, na rozmowy, na poznanie siebie. Tylko miesiąc i wracamy do normalnego życia. Teraz wiem, że to nie będzie już normalne życie. Oddałem ci kawałek siebie, a ty weźmiesz go ze sobą do Nowego Yorku. A ja będę musiał zostać tu. Chyba nie ma dla nas innej możliwości. Oczywiście, zawsze można dzwonić, ale to nie będzie to co mamy teraz. Teraz mogę cię w każdym prawię momencie mocno przytulić, pocałować... Zrobić cokolwiek będziesz chciała...
Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie miałam pojęcia.
Dłonie chłopaka po chwili powędrowały w górę mojego kręgosłupa, ogarnęły moje włosy na jedną stronę i rozpięły powoli moją sukienkę. Chwilę czekał na moją reakcję, ale kiedy nic nie robiłam, nie próbowałam go zatrzymać zdjął ją z moich ramion, a ja pozwoliłam jej opaść na ziemie. Zrobił krok do tyłu i wzrokiem przeleciał po moim prawie gołym ciele.
 -Perfekcyjna - wyszeptał, opuszkami lekko przejeżdżając od mojej szyi po ręce po czym złączył nasze palce lekko przysuwając mnie do siebie i delikatnie mnie pocałował.
Dłońmi niepewnie zaczęłam rozpinać od góry jego szarą koszulę, uważnie patrząc na to co robię, a on z uśmiechem patrzył na mnie. Zdjęłam ją z jego ramion, tak jak on przedtem moją sukienkę i odłożyłam ją na bok. Bez pośpiechu, wszystko po woli, bez żadnych niedociągnięć. Byłam zdenerwowana bardziej niż tą cała kolacją ale próbowałam to ukryć. To wszystko działo się niby tak powoli, a jednak tak szybko.
Na początku jego duże, silne dłonie eksplorowały moje plecy w trakcie długich namiętnych pocałunków szukając zapięcia do stanika, a za moment denerwował się, że nie umie go rozpiąć. Kiedy już mu się udało, podniósł mnie i położył ostrożnie na łóżku. Jego czerwone, rozgrzane usta dotknęły chyba każdego skrawka mojego ciała, które szalało pod jego dotykiem, a ja drżałam za każdym razem kiedy czułam go dotykającego mnie.
Niedługo po tym, kochaliśmy się cicho w jego łóżku. Nie można nawet było powiedzieć, że uprawialiśmy sex, bo to co robiliśmy było poezją. Moje ciało lekko wyginało się pod jego, a pokój wypełniony był cichymi jękami, szeptami i wyznaniami miłości. Głównie to ja jęczałam, a on szeptał, jak piękna, cudowna, wspaniała jestem. Mówił rzeczy, które we mnie kocha. I przez prawie cały ten czas patrzył na mnie. Patrzył jak reaguję na zmianę tempa czy tego jak głęboko we mnie wchodzi. Kiedy byłam zbyt głośno całował mnie, próbując tłumić w ten sposób dźwięki jakie wydawałam. Patrzył z uśmiechem i miłością. I widział jak dobrze mi było. I wiedział, że jest jedyną osobą, która zbliżyła się do mnie tak bardzo i która doprowadziła mnie do takiego stanu.
Skończyliśmy bez krzyczenia swoich imion.
Nie było powyrywanych włosów, podrapanych pleców, zdartych gardeł, siniaków...
Jedyne co było widoczne to blade malinki, które zostawiał, schodząc od mojego ucha w dół mojego ciała.
Zasnęliśmy wtuleni w siebie. Teraz byliśmy jednością.
______________________________________________________________________
Więc razem z holumncood założyłyśmy konto updatowe! Nie działa ono jeszcze zbyt dobrze, bo dopiero się uczymy, ale obiecujemy, że to się zmieni. Dajcie nam czas.
Będą tam fragmenty piosenek, których będę używać przed rozdziałem, postaram się dodawać także gify i cytaty, co niekoniecznie zawszę mi się uda.
Komentujcie proszę, co myślicie o rozdziale - to motywuje :)
Wasza ashshalo xx

9 komentarzy:

  1. o chuju złoty, najlepszy rozdział jezu tak długo na to czekałam, mama Asha >>>>>>>>>>>
    Ashton jest idealny, kocham cię Aniulka, kocham Cię!
    @holumncood

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow kochana genialny :* :* nie mogę się doczekać następnego *_* ily ❤

    @Sweet_Meggi ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział, no brak słów, żeby wyrazić jak perfekcyjny był *-* Całe to ff >>>>>>>
    Oni nie mogą się rozstać, no weź :<
    Czekam na next xx
    @Toriixdd

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście rozdział genialny :)
    Nie wiem czy tylko ja się zdziwiłam jak Ash powiedział ze został im miesiąc, co później? No ale tego się jeszcze dowiem ;)
    I mama Asha lmao :) :) :)
    Ogólnie świetny
    Dziękuję :*
    ILY <3
    ~ @todoingthemost

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejuuu <3
    To było takie urocze *___*
    Mama Ashtona najlepsza XD
    Awwwwww długo czekałam na taki rozdział. I powiem szczerze, że jest zajebisty <3
    Czekam na więcej :)
    @_cliffxordx

    OdpowiedzUsuń
  6. O boże. Genialny. Słodki. I smutny -jak Ash mówił o powrocie do NY :(
    Nie mogę się doczekać następnego *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku,jaki kochany Ashton ♥ uwielbiam go. Jest cudowny!
    A rozdział - przepiękny. Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Czekam na następny :)
    @awhmyboyzz

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny! Normalnie rozpływam się z zachwytu :D Czytam od pierwszego rozdziału, a komentuje dopiero pierwszy raz, więc sorki ;) Uwielbiam, po prostu uwielbiam to ff :))
    @Natalie_706

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! :D Zdecydowanie najlepszy w całym opowiadaniu. Już straciłam nadzieję, że nasza bohaterka kiedykolwiek będzie z Luke'iem, po tej nocy już chyba nikt nie zaprzeczy, że należy tylko i wyłącznie do Ashtona. To było słodkie <3 Tak z rodziną na dole.. Aż boję się myśleć o ich rozstaniu. Mam nadzieję, że coś wymyślą, tak idealny związek nie może zakończyć się przez kilometry. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział :*
    M. xx

    OdpowiedzUsuń