poniedziałek, 14 lipca 2014

27 lipca, niedziela

Dzisiaj mijał miesiąc od kiedy pierwszy raz zobaczyłam Ashtona, Michaela, Caluma i Luka... Dzisiaj też wylatywałam do Australi.
Daniel wrócił już do Nowego Jorku i zostałam sama z Ashley, przez co znowu poprawiły się nasze kontakty. Ashton też podobno był w Hiszpanii, ale ani razu go nie spotkałam. Znowu pisaliśmy ze sobą SMSy i czasami dzwonił. Czasami czyli zawsze rano i wieczorem. Rano próbował mnie obudzić ale prawie zawsze miałam wyciszony telefon przez co z lekka się wkurzał ale szybko mu przechodziło. W ciągu dnia dzwonił do mnie czasami Luke, a wieczorem znowu Ash i opowiadaliśmy sobie jak spędziliśmy dzień. Kiedy nie mogłam zasnąć pisałam do niego, a jeśli on też jeszcze nie spał to dzwonił do mnie i śpiewał mi przez telefon albo opowiadał różne historię, a kiedy stwierdził, że już śpię, rozłączał się. Miał głos jak anioł. Pachniał też jak anioł, więc był aniołem. Może nie zawsze ale był i nie zawsze nim będzie ale każdemu może się zdarzyć. Ale mniejsza z tym.
Rano, kiedy już się obudziłam i zobaczyłam że nie mam tysiąca nieodebranych połączeń i pięciu razy tyle SMSów, znowu opadłam na łóżko z uśmiechem. I ponownie zapadłam w sen.
Ponownie obudził mnie dźwięk głosu Ashley. Zawsze rano mówiła do mnie cicho, bo wiedziała, że zachowuje się jakbym miała kaca i wszystkie głośnie, nieprzyjemne dźwięki sprawiają, że źle się czuje. Kiedy już otworzyłam oczy, rzuciła na mnie dresy i bokserkę.
 -Ubierz się, bo za 15 minut jedziemy na lotnisko - powiedziała, delikatnie przechylając głowę na bok.
Chwilę leżałam jeszcze ale w momencie kiedy dotarły do mnie jej słowa, szybko zerwałam się z łóżka i rozglądnęłam. Z łazienki dochodziło jej ciche nucenie Ashley, co znaczyło, że układa włosy i się maluje. Woah, Alex, jaki z ciebie Sherlock Holmes.
Szybko wstałam i ubrałam to co dała mi dziewczyna. Moja walizka już stała spakowana przy drzwiach, co oznaczało, że moja przyjaciółka mnie spakowała, bo jeszcze wczoraj, te ubrania były w całym pokoju. Umyłam zęby, uczesałam włosy w kitkę i chwilę po tym, byłyśmy już w taksówce. Oczywiście droga nie była długa, ale zdążyłam zasnąć.
Czas między wejściem do taksówki, a wejściem na pokład pamiętam tak, że prawie w ogóle. Ale to co działo się potem, pamiętam doskonale.
Siedziałam obok okna, a Ashley obok mnie. Dalej jako jedni z ostatnich pasażerów, przybiegli Calum, Michael, Luke i Ashton. Uśmiechnęłam się do niego kiedy tylko nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. Szybko wstał i podszedł do naszych miejsc.
 -Ashley, możemy się zamienić? - zapytał się jej cicho. Na co ona wstała nic nie mówiąc i poszła na jego miejsce. Chłopak podziękował jej i zajął miejsce obok. Wyjął opakowanie gum dla dzieci.
 -Chcesz? - zapytał przystawiając mi je bliżej twarzy. Przygryzłam lekko wargę, próbując ukryć uśmiech.
 -Dziękuje - wzięłam jedną.
 -Weź dwie, lepiej się robi balony.
 -Dziękuje - odparłam znowu biorąc drugą gumę. Zaczęłam je odpakowywać i w momencie kiedy chciałam już włożyć ją do buzi i zacząć rzuć, chłopak delikatnie złapał moją rękę, opuszczając ją na dół. Popatrzyłam na niego z pytającą miną.
-Zaraz - powiedział niskim tonem przyciągając mnie do siebie za rękę, którą przed chwilą złapał i pocałował mnie namiętnie i zachłannie. Kiedy już skończyliśmy się całować nie otwierałam oczu tylko oparłam się o fotel całymi plecami i głową po czym głęboko odetchnęłam. Ashton, jak gdyby nigdy nic, pocałował mnie w policzek i wyszeptał "cały tydzień na to czekałem".
 -Trochę się rozszalałeś nie sądzisz? - spojrzałam na niego.
 -Czemu tak uważasz?
 -Na początku byłeś inny.
 -Można powiedzieć, że badam grunt, bo nie wiem do którego momentu pozwolisz mi dojść. Szukam granicy.
 -To troszkę zwolnij.
Samolot ruszył, a my przez pierwsze kilkanaście minut nie odzywaliśmy się do siebie.
 -Powinienem przeprosić? - zapytał znowu zwracając swoje śliczne oczy na mnie.
 -Nie musisz. Nie jestem obrażona.
Nie byłam więc tak powiedziałam. Ale ton mojego głosu chyba mówił mu coś innego.
 -Więc przepraszam.
 -Powiedziałam, że nie musisz.
 -Co się stało? - wziął lekko moją rękę i gładził ją kciukiem.
 -Nic. Zupełnie nic.
Chciał coś powiedzieć ale przyszła stewardessa. Kiedy piłam już sok chłopak znowu rozpoczął rozmowę.
 -Jesteś w ciąży? - zaczęłam się krztusić, bo nie chciałam wypluć napoju. Kiedy już przełknęłam, spojrzałam na chłopaka ale jego mina była poważna więc stwierdziłam, że jednak mówi poważnie.
 -Niby czemu?
 -Nie wiem, skąd mam wiedzieć - był chyba poddenerwowany. Może ciągle tą sytuacją z przed tygodnia.
 -Nie jestem - znowu zaczęłam pić sok.
 -Dobrze, nie powinienem pytać.
 -Sam powiedziałeś, że uważałeś, żeby do niczego nie doszło.
 -Dobrze. Wiem. Pamiętam. Ale nie byłem w stanie być z tobą cały czas. Wszedłem do łazienki i już byliście praktycznie goli. Nie wiem co robiliście i nie chcę wiedzieć.
Nie odpowiedziałam mu już. Nie wiedziałam jak i nie miałam po prostu ochoty ciągnąć tej rozmowy. Chwilę po tym już spałam. Spało mi się dobrze, bo znowu obok Ashtona. Wszystkie loty samolotem, bo były dwa, były... No jak loty samolotem. Więc kiedy już dotarliśmy do hotelu w Sydney i się rozpakowaliśmy dostałam SMSa.
Sun:
"Co byś powiedziała na spotkanie jutro?"

Ja:
"Nic strasznego"

Sun:
"A na coś w rodzaju randki?"

Ja:
"Chyba nic strasznego"
"Chociaż z tobą to nigdy nic nie wiadomo."

Sun:
"Ha ha ha"
"Mówię na poważnie"
"Jutro u mnie na kolacje. Tylko ty i ja. Potem cię odwiozę"

Ja:
"A przedtem mnie przywieziesz?"

Sun:
"O to się nie martw, Księżniczko"

Ja:
"Dobranoc Książę"

Sun:
"Dobranoc Królewno"

Mniej więcej tak wyglądały nasze SMSy zawszę. Nie długo po ostatniej wiadomości zasnęłam w hotelowym łóżku.
__________________________________________________________
Wiem, że długo nie dodawałam rozdziału i w ogóle ale przepraszam bardzo, obiecuje że następny będzie lepszy i dłuższy. Nie mogłam po prostu trochę się połapać w tym ff ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Następny rozdział postaram się dodać na prawdę szybko.
Kocham was, ashshalo xx

7 komentarzy:

  1. proszę o więcej akcji ash-alex!!! myślałam że już nie będzie nowego:--( ale dobrze że wreszcie jest więc buzi, weny :-)
    P.

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku...cudowny:)
    już myślałam,że nigdy nie dodasz nn xD
    życzę dużo weny kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  3. AWH NIE MAM SŁÓW...CUDOWNY ASH, CUDOWNA ALEX, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM!
    DODAWAJ SZYBKO :X
    @holumncood

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny *.* Warto było na niego czekać :D Jest taki bajhvbdfgvhdf :o Wgl to ff >>>>>>>>>>
    Te ich SMS'y awwwh, chcę więcej takich momentów <3
    Czekam na next x
    @Toriixdd

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Ash dalej lekko zazdrosny o tą akcje z Lukiem, zresztą... nie dziwię mu się :D
    (przez te daty na początku miałam lekki zawał, bo nie ogarniałam jaki dziś dzień, okej xd)
    Dalszej weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :)
    Rozdział oczywiście genialny.
    Przez Asha mam wrażenie, że doszło do czegoś pomiędzy Alex i Lukiem, ale zobaczymy w kolejnych rozdziałach.
    Trochę szkoda mi Ashtona, jest kochany, a Alex go tak trochę odtrąca :(
    No ale ogólnie świetny i czekam na następny :)

    Dziękuję :*

    ILY <3

    ~ @todoingthemost

    PS. Chciałam skomentować wczoraj, ale na mobilnym mi wszystko usunęło i musiałam pisać od początku więc jest dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział ^^ Czytam z małym opóźnieniem, ale tak jak obiecałam >>> komentuję. Dokąd to oni znowu lecą? Jak na moje oko, przyszła już pora na pocałunek i Ash niczego nie powinien zwalniać! Jeśli już to przyśpieszać ;3 Tak czy siak, wierzę, że wątek z ciążą jeszcze powróci, jestem za tym całym sercem! Luke też musi mieć jakieś szanse. Widzę, że kolejny jest, lecę czytać.
    M. xx

    OdpowiedzUsuń